Mieszkałyśmy w hotelu, który znajdował się w zabytkowej kamienicy, blisko dworca PKP. Pokój był mały, ale bardzo przytulny. Większość mebli to antyk, a na sufitach były bardzo piękne dekoracje stiukowe.
Ostatni dzień w Hamburgu rozpoczął się z miłej niespodzianki - przyszły do nas dwie moje koleżanki z Izraela - Swietłana i Eugenia, które poznałam na blogu artystycznym. Trochę porozmawialiśmy o koralikach, pochwaliłyśmy się swoimi pracami.
Później musiałyśmy się już wyprowadzić z hotelu. Odniosłyśmy bagaże na PKS do przechowalni bagażu i postanowiłyśmy na początek zobaczyć centrum miasta, a później pojechać na wystawę. Bardzo miła pani z biura Est-lorek po polsku wytłumaczyła nam, jak dojść do ratuszy. Musiałyśmy iść prosto. Poszłyśmy.
Droga miała zająć około pół godziny, ale kiedy dotarłyśmy do pierwszego dużego skrzyżowania, czekała na nas niezbyt miła niespodzianka. Droga była zablokowana przez policję, bo trwał międzynarodowy wyścig kolarski.
Kolarze byli wszędzie...
...na drogach,... |
...w przejściach,... |
... na przejściach,... |
... na chodnikach,... |
...nawet jeśli nie było kolarzy, to stały ich rowery. |
W ruchu. |
W końcu zobaczyłyśmy ratusz, droga do którego zajęła dwie i pół godziny. Wokół niej też byli kolarze i kibice:
Ale o tym następnym razem...