Miałam dzisiaj naprawdę wspaniały dzień! Córka ukończyła szkołę podstawową z czerwonym paskiem i dostała stypendium drugiego stopnia za wyniki w nauce! Jak tylko wróciłam do domu po uroczystości z okazji końca roku dowiedziałam się, że moja kolia "Jurata", o której pisałam w poprzednim poście, dostała się do finału konkursu!!! W konkursie były przedstawione 149 wspaniałych prac, ale do finału przeszło tylko 30. Jutro będzie otwarte głosowanie i zamieszczę link, żebyście mogli zobaczyć i zagłosować za spodobawsze się prace. Jestem taka szczęśliwa! =D
Rękodzieło można ze śmiałością nazwać jednym z najstarszych zawodów świata, tak samo jak polowanie czy też rybołówstwo. Nawet jaskiniowce robili różne naszyjniki z kłów, szyli odzież ze skór upolowanych zwierząt.
wtorek, 21 czerwca 2011
MOJA MAKRAMA
Mój pierwszy węzełek makramy zawiązałam, kiedy miałam około ośmiu lat. Starsze dziewczynki nauczyły nas, maluchów, pleść bransoletki. To było takie zabawne! Braliśmy miedziany drucik w oplocie, końcówkę drutu mocno zaciskaliśmy w zębach, a rękami ściągaliśmy oplot, którą rozciągaliśmy do grubości nici do szycia. Następnie drut oplataliśmy i byliśmy bardzo dumni z siebie, ponieważ nikt z dorosłych nie miał takich "luksusowych" bransoletek i pierścionków. Następnie, dużo później, kiedy miałam 19 lat, kupiłam sobie trzy książki (jeden magazyn już miałam), po którym zaczęłam się uczyć robić na szydełku i drutach. Wtedy dowiedziałem się, że bransoletki, które robiliśmy w dzieciństwie to była makrama. Niestety mojej cierpliwości starczało tylko na tyle, aby zrobić coś wielkiego, z grubych sznurków. Od tego czasu została mi tylko mała torebeczka na kosmetyki (zdjęcie w poprzednim poście), a kaszpo dla swojej fuksji zrobiłam wiosną tego roku (też tam). Zrobić coś w technice mikro-makramy chciałam już dawno, ale bałam się - taka cienka praca ... Ale zainspirowana twórczością Arkadii, postanowiłam spleść dla siebie prościutki naszyjnik na lato ze zwykłego kordonka do robienia na szydełku, koralików czeskich i japońskich, innych koralików oraz odrobiny bursztynu i muszelek. I zrobiłam go! Praca zajęła mi 2 tygodnie, codziennie od rana do wieczora; nici cały czas mi się plątały,
co wieczór tak bolały mi ramiona, szyja i plecy!!! Nie wiem, czy ośmielę się kiedykolwiek powtórzyć pracę tej wielkości (no, chyba że bransoletkę). Ale szczerze mówiąc, jestem z siebie bardzo dumna, nawet wysłałam zdjęcie naszyjnika (nazwałam go Jurata, Królowa Bałtyku) do udziału w międzynarodowym konkursie internetowym "Fashion Colorworks 2011". Wiem, że i tak nie wygram, ale moja praca jest przedstawiona na stronie internetowej konkursu i dużo ludzi ją zobaczy!
Moment pracy |
co wieczór tak bolały mi ramiona, szyja i plecy!!! Nie wiem, czy ośmielę się kiedykolwiek powtórzyć pracę tej wielkości (no, chyba że bransoletkę). Ale szczerze mówiąc, jestem z siebie bardzo dumna, nawet wysłałam zdjęcie naszyjnika (nazwałam go Jurata, Królowa Bałtyku) do udziału w międzynarodowym konkursie internetowym "Fashion Colorworks 2011". Wiem, że i tak nie wygram, ale moja praca jest przedstawiona na stronie internetowej konkursu i dużo ludzi ją zobaczy!
Oto moja "Jurata" |
Subskrybuj:
Posty (Atom)