Witam ponownie. :)
Czym się zajmowałam ostatnie miesiące? Oczywiście, głównie swoim kwietnikiem na działce. :)
Kwiatów mam dużo. Pierwsze, przed krokusami i przebiśniegami, zakwitły irysy.
Później zaczęły kwitnąć tulipany, narcyzy i szachownice.
Po tulipanach zakwitł pierwiosnek.
Bratki doskonale przeżyły zimę. :)
Nazwy tego skalnika nie znam, ale kwiaty nie opadały w ciągu dwóch miesięcy.
Paprocie z orlikami.
I już niedługo zakwitną powojniki, lilie i mieczyki.
Była ze mną moja córka i, póki ja pracowałam, ona spacerowała po muzeum i zrobiła kilka zdjęć.
Haft na aksamitnym fartuchu wykonany jest drobnymi koralikami.
Tradycyjne hafty Pomorza.
Lalki w tradycyjnych strojach różnych regionów Polski.
Przepiękne rzeźbione krzesło.
No i oczywiście, jak stary zamek obejdzie się bez ducha, zwłaszcza w nocy? ;) "Duch" Anny de Croy.
Ale o koralikach i nitkach nie zapominałam.
Tę kolię robiłam dokładnie pół roku: w zeszłym roku, przygotowując warsztat z broszki na sierpniową wystawę w Hamburgu, zrobiłam kupę małych broszek i kwiatków i listków różnych rozmiarów. Warsztat minął, a elementy zapasowe zostały... Co robić? Pomysł przyszedł natychmiast - naszyjnik z krawatem. Zrobiłam wszystko dość szybko, zostało tylko upleść koszyki na sznur, ale, jak zwykle, pojawiły się pilne sprawy. Dlatego aż do lutego kolia wisiała na manekinie i oczekiwała na swoją kolej.
A ta kolia-transformer upleciona została dla mamy panny młodej. :) W centrum znajduje się haftowana koralikami broszka, którą można nosić osobno.
Przygotowałam jeszcze kilka instrukcji (makrama z koralikami i koralikowe drobiazgi), które niedługo można będzie kupić. :)
Ale najważniejsze wydarzenie - wysłałam zgłoszenie na tegoroczną edycję konkursu Bead Dreams i moja praca trafiła do finału! Ale o tym jutro...