wtorek, 29 września 2015

Historia pewnego zamówienia.

Sznur szydełkowo-koralikowy z wisiorem.


Na początku maja, przez komunikat na stronie mojego sklepu "Treasures of Craft", do mnie napisała pewna Pani z pytaniem: ile potrzeba koralików o średnicy 2 mm do wykonania takiego sznurka:

Odpowiedziałam na wszystkie pytania, a okazało się, że ona ma skamielinę i chce dopasować do niej sznurek szydełkowo-koralikowy i czy nie zgodzę się wykonać jej zamówienie. Problem polegał tylko na tym, że koraliki były kamienne o średnicy 2 mm. Nigdy z takimi nie pracowałam, ale dla mnie to było wyzwanie i postanowiłam spróbować. Pani przysłała mi po jednej nitce różnych koralików i właśnie tę skamielinę. Do pracy wybrałam nitki C-Lon micro. Szczerze mówiąc, przestraszyłam się, że nie poradzę z tym zamówieniem: otwory koralików były na tyle malusieńkie, że do nawlekania musiałam użyć cieniutkiej igły 12/0. Dwa rodzaje kamieni (piryt i rodonit) odrzuciłam, ponieważ były niezbyt równe i parę koralików od razu pękło. 

Zostawiłam granat, unakit, różowy awenturyn i jaspis. Opracowałam nowy schemat na cztery kolory, nawlekłam jedną sekwencję i zaczęłam pracę... 

...szydełkiem, mniejszym niż 1 (numeru na nim już dawno nie ma, ale jest bardzo cienkie), zrobiłam kawałek jako przykład, wysłałam Pani zdjęcie. Wynik jej się spodobał. :)  


Wszystkie nasze rozmowy trwały do drugiej połowy lipca, kiedy dostałam resztę potrzebnych do pracy koralików.
Jeśli powiem, że praca była bardzo łatwa, to skłamię - pracowałam wolniej niż bym chciała. Ze zwykłymi, szklanymi koralikami uporałabym się w ciągu kilku dni, ale w przypadku kamiennych potrwało to cały miesiąc.
... kapturki zrobiłam ściegiem peyotte z tych samych kamiennych koralików.

Dalej pojawił się problem z oplataniem amonitu. Najpierw spróbowałam peyotte, ale kiepsko to wyglądało - okrągłe koraliki nie chciały układać się równo i fireline choć i crystal, ale wcale nie jest przezroczysty. Na małych kapturkach na sznurkach to nie rzuca się w oczy, ale skamielina to element centralny i miała być idealny. Metodą prób i błędów zrobiłam taką ażurową oplotkę: góra to awenturyn, jaspis i granat.
Na tył użyłam unakit, bo te koraliki były najdrobniejsze i dość wytrzymałe, i trochę rodonitów.
Większość półfabrykatów metalowych to srebro, wyjątkiem są trzy kółka hartowane i wewnętrzne kapturki.

A tak wygląda gotowy naszyjnik.
Z tą Panią było bardzo przyjemnie pracować, gdyż ona dobrze wiedziała, czego chce. Sama narysowała szkic naszyjnika ze wszystkimi wymiarami i to było bardzo dobre, bo trochę trudno pracować z osobami, które ci mówią: "Zrób dla mnie coś pięknego", a później okazuje się, że twoja wizja piękna różni się od ich.

Mam ogromną nadzieję, że moja praca jej spodoba i będzie z niej zadowolona.

sobota, 26 września 2015

Lato-2015. Jarmarki, spotkania, wycieczki (część pierwsza).

Po raz pierwszy w Słupsku odbył się jarmark pod tytułem "Wolny targ". Najwięcej było na tym targu przedstawicieli gastronomii, ale kilka rękodzielników też. Można było kupić takie niesamowite wazony, meble, kosze.

Pomiędzy stoiskiem z nalewkami i stoiskiem z kawą-herbatą umieściły się dwa małe stoliki z biżuterią - mój i stoliczek z niesamowitymi wyrobami Izy Żurawskiej (IZZILAND). Ona od niedawna zamieszkała w Słupsku.  


Jak zawsze towarzyszyła mi moja córka. Odwiedziły nas też nasze koleżanki - Basia Piasecka...

...i Karina Podskarbi ze swoją córeczką.
Oprócz tego poznałam w tym roku Weronikę Kaczor (Weraph), którą przedtem znałam tylko "internetowo". Bardzo przyjemnie spędziłam dzień z nią i Izabellą.
Odwiedziła mnie bardzo miła Pani - Rita Lipińska. Spotkanie miało na celu wykonanie kolczyków według mojego schematu.


Za oknem było już ciemno, kiedy były gotowe obydwa kolczyki.

 Rita bardzo ładnie szyje sutasz i plecie makramę. Uwielbiam jej prace i tym bardziej cieszę się z tego, że ona postanowiła nauczyć się czegoś ode mnie.


W tym roku nie po raz pierwszy braliśmy udział w Jarmarku Gryfitów. W związku z tym, że trwał remont Spichlerzu nie było żadnych występów i stoisk też było mniej, niż w poprzednich latach.



Dzieliliśmy stoisko z bardzo utalentowanym malarzem - panem Władysławem Stańczykiem. Pan Władysław maluje bardzo piękne pejzaże, ale przy tym jest bardzo skromną osobą :).
Niestety, prawie nie robiliśmy zdjęć...

Bardzo się cieszę, że jedne z moich kolczyków teraz należą do takiej pięknej pani, do której, z resztą, bardzo pasują :)





A to zdjęcie wykonał pan Łukasz Capar. Wśród innych stoisk widać też i nasze :)

Na dzisiaj to już wszystko. Dziękuję za uwagę :)

niedziela, 6 września 2015

Lato-2015. MCK. Kino Rejs. Słupsk.

Skończyło się lato, dzieci wróciły do szkoły i mam czas na pisanie reportaży o wydarzeniach tego lata.
To była gorąca pora - warsztaty, jarmarki, konkursy, wystawa moich prac i prac moich uczennic, wczasy w gronie rodziny na Opolszczyźnie, wycieczka do Hamburga, spotkania ze starymi i nowymi znajomymi...
Ale o wszystkim powoli.:)

1. Letnie warsztaty
Na początku czerwca postanowiłam, że zrobimy wakacje tak samo, jak w szkołach. Pogratulowałam wszystkim uczestniczkom, wręczyłam dyplomy o ukończeniu kursów koralikowych; myślałam, że dziewczyny będą zadowolone z tego, że przez całe lato będą miały wolne ode mnie i koralików, ale okazało się, że nikt nie chce odpoczywać.
No i to są wyniki naszych letnich spotkań:
Robiłyśmy kolczyki ściegiem peyote...






 ...bransolety ósemką i ściegiem flat spiral...
















 ...i bransoletkę "Szmaragdowa droga" według mojego nowego schematu...





















 ... oraz powtórzyliśmy ulubioną przez wszystkich bransoletę "Helena".

Nie zapomniałyśmy  i o dzieciach.
Zrobiłyśmy dwa zajęcia:
na pierwszym zajęciu małe dzieci robiły takiego pieska z kryształków na żyłce. Znalazłam go kilka lat temu na pewnej stronie internetowej.

 Było dużo osób. Najmłodszym uczestniczkom pomagali opiekunowie.
A starsze robiły same :)

 Na końcu już można było pobawić się gotowymi zabawkami.

 Na drugim zajęciu dziewczynki plotły bransoletki ażurowe ściegiem ruskim.
  Siedmioletniej Nikoli pomagała mama...

Kiedy dziewczynki załapały, o co chodzi, praca poszła znacznie szybciej.







Pomogłam tylko w przymocowaniu zapięć, a bransolety dziewczyny robiły same.

 A w tym tygodniu taką samą bransoletkę robiłyśmy na pierwszym spotkaniu w nowym szkolnym roku. :)







 ...

2. Wystawa w MCK-u
Dzięki pani dyrektor oraz niekończącej się energii Eli została zorganizowana wystawa prac moich i moich uczennic. Część prac była przedstawiona w filii Biblioteki Miejskiej, a część można było zobaczyć w holu MCK-u w ciągu całego lata.



Takie przepiękne gabloty zostały nam oferowane przez Muzeum Pomorza Środkowego.




To prace moich uczennic, które były zrobione nie tylko podczas zajęć, ale również przez nie samodzielnie, na podstawie innych tutoriali.

Na dzisiaj to już wszystko. Dziękuję za uwagę :)
Ciąg dalszy trochę później ;)